W sobotnim meczu Warta straszyła Legię do samego końca 

W sobotnim meczu Warta straszyła Legię do samego końca 

Mecz 13 marca w Warszawie był pełen emocji i zwrotów akcji. Warta straszyła Legię do ostatniej minuty gry. Jednak nie dali za wygraną i Legia pokonała Wartę z wynikiem 3:2 w 21 rozgrywce kolejki ekstraklasy. 

Warta od początku roku odnosi wielkie sukcesy

Warta na wiosnę zaskakuje i imponuje efektywnością. W ostatnim czasie doznała tylko jednej porażki, tracąc gola w derbach Poznania z Lechem w czasie doliczonym przez sędziego. Tym samym przegrali rozgrywkę z wynikiem 1:2. W kolejnych meczach podopieczni Piotra Tworka osiągnęli aż cztery zwycięstwa, wśród których nie udało im się obronić tylko jednego gola. 

Jak przebiegał sobotni mecz w Warszawie?

Rozgrywka na stadionie w Warszawie przyniosła wiele zwrotów akcji i emocjonujących strzałów. Podczas sobotniego meczu Legia bardzo szybko pragnęła, pokazać kto tutaj rządzi i nie dała Warcie wygrać. W momencie, gdy piłka trafiła pod nogi Filipa Mladenovicia, udało mu się strzelić piątego gola w tym sezonie. W kolejnych minutach gry spodziewano się następnego gola dla Legii, jednak passa się odwróciła i Legia straciła bramkę. Artur Boruc pomimo tego, że dotknął czubkiem palców piłkę, to nie udało mu się obronić strzału. 

Legia po straconej bramce, szybko się otrząsnęła i zaczęła się zacięta rywalizacji

Już po dwóch minutach od straconej bramki, gospodarze znowu wrócili na prowadzenie. Dzięki Serbowi Filipowi Mladenovic, który z niesamowitą dokładnością potrafi podać piłkę, Paweł Wszołka zdobył kolejną bramkę. Tym samym uzyskali oni wynik 2:1. Warta, widząc, co się dzieje, nie zostawała w tyle. Dzięki karnemu golowi, który zdobył Baku, gra się wyrównała. W kolejnych akcjach sprawy w swoje ręce wzięli Bartosz Kapusta i Paweł Wszołek. Popisowo rozegrali rozgrywkę w narożniku pola karnego, w którym poszło podanie do Luquinhasa. Niestety strzał Brazylijczyka został obroniony. 

Strach przed porażką trwał do ostatniej minuty meczu

Legia na sam koniec skomplikowała sytuację, gdy Wszołek dotknął piłkę ręką we własnym polu karnym. Po decyzji sędziego, karnego na gola zamienił Mateusz Kupczak. Gospodarze drżeli do końca. Jednak udało im się obronić zwycięstwo i Mistrzowie Polski utrzymali przewagę siedmio – punktową do samego końca.