Piłka nożna w czasach pandemii, mecze bez kibiców

Piłka nożna w czasach pandemii, mecze bez kibiców

Kilka miesięcy lockdown’u, obostrzenia epidemiologiczne wywróciły nasz świat do góry nogami. Cały czas tęsknimy za wspólnymi spotkaniami z przyjaciółmi w barach czy restauracjach. Brak kontaktów społecznych mocno odbija się na naszym zdrowiu. Obecna sytuacja dotknęła wszystkie aspekty życie, nie inaczej było w świecie futbolowym. Życie piłkarskie zarówno od strony sportowej, jak i w kwestii kibiców przybrało szare barwy.

Poprzedni sezon został całkowicie zdezorganizowany. Rozgrywki ligowe i pucharowe ze względu na trzy miesięczna przerwy były wyzwaniem nie tylko dla piłkarzy, ale i trenerów, działaczy. Dużą ilość klubów borykała się  z problemami organizacyjnymi, ale przede wszystkim finansowymi. Zawieszenie rozgrywek odbiło się mocno w klubowych kasach. Zaczynając od braku wypłat z tytułu praw telewizyjnych, aż zerową sprzedaż biletów na stadionie.

Najdziwniejszy sezon

Sezon 2019/2020 to ciągła walka, walka o bezpieczny powrót na boiska, ale i również o powrót kibiców. Nie ma co się oszukiwać piłka nożna, traci bardzo dużo na atrakcyjności bez fanów. Działacze lig głowili się jak bezpiecznie dokończyć sezon tak, żeby nikt nie pozostał stratny. Podczas wznowionej edycji Ligi mistrzów boleśnie przekonaliśmy się, w jakiej rzeczywistości obecnie żyjemy. Pusty stadion, na którym piłkarze czołowych drużyn mieli powalczyć o najważniejszy tryumf w piłce klubowej. Powiedzieć, że wyglądało to smutno to nic nie powiedzieć. Mimo hymnu rozgrywek i tradycyjnej oprawy nie dało się do końca poczuć tej magii, która otacza ten piękny sport. Nawet to, że końcowym zwycięzca okazała się ekipa Bayernu Monachium, z Robertem Lewandowskim w składzie nie dawało poczucia, że o to zakończył się kolejny wspaniały turniej.
O tym, jak smutny był ten finał, świadczą doskonale zdjęcia, zamieszczone w artykule na portalu Onet: https://www.onet.pl/sport/onetsport/liga-mistrzow-psg-bayern-final-przy-pustych-trybunach-takiego-jeszcze-nie-bylo/j6myn7e,d87b6cc4

Przez pandemie po raz pierwszy w nowożytnej historii futbolu został przełożony kolejny wielki turniej. Mistrzostwa Europy, bo to o nich mowa miały być hucznym świętem. Rozgrywać się miały na stadionach w całej Europie. Polska reprezentacja nie bez problemu, ale przebrnęła przez kwalifikacje, wygrywając swoją grupę. Obserwując od jakiegoś czasu kadrę Jerzego Brzęczka ,jej grę, można zdać sobie sprawę, że zarówno piłkarze, jak i sam selekcjoner są jednymi z nielicznych, którym taka sytuacja paradoksalnie pomogła.

Bukmacherzy w dołku

Nie da się ukryć, że branża bukmacherska mocno ucierpiała na początku pandemii, gdy przestano rozgrywać wszystkie mecze. Kibice po prostu nie mieli czego obstawiać. Marki takie jak Betsafe zanotowały gigantyczne straty, próbując ratowac się ofertą e-sportu i egzotycznych lig piłkarskich, które nie przerwały rozgrywek. Sytuacja wróciła do normy po wznowieniu rozrywek, bowiem bukmacherzy nie potrzebują kibiców na stadionach. Oni po prostu potrzebują wydarzeń sportowych i ludzi, którzy są gotowi do ich obstawiania.

Krajowe podwórko

Na naszym krajowym podwórku wcale nie było lepiej, rozgrywki zostały zawieszone. Każdy kibic nerwowo oczekiwał, kiedy na stronie pzpn.pl pojawi się w końcu komunikat dotyczący ich wznowienia. Ekstraklasa o dziwo poradziła sobie naprawdę dobrze, jeśli chodzi o koronakryzys. Co prawda stadiony świeciły pustkami jak w całej Europie, jednak bezpiecznie bez żadnych poważnych strat oraz mając na uwadze zdrowie piłkarzy, sędziów i sztabów szkoleniowych udało się doprowadzić sezon do końca, wyłaniając mistrza, którym została Legia Warszawa.

Co czeka piłkarski świat?

Obecny sezon będzie równie ciężki co poprzedni, to nie ulega wątpliwości. Napięty terminarz czołowych lig, przekładanie spotkań, podczas gdy piłkarz rywali dostaje pozytywny wynik na koronawirusa, to wszystko niestety będzie normą w tym sezonie. Rokowania na przyszłość są dobre, pojawienie się szczepionki o raz to, że nauczyliśmy się już żyć w czasach pandemii, dają Iskierkę nadziei na lepsze jutro. Chociażby w lidze angielskiej kibice powoli pojawiają się na stadionach. Oczywiście nie są to ilości zawrotne, na wypełnienie stadionów takich jak Old Trafford czy Anfield przyjdzie nam zapewne poczekać, jednak trzeba być dalej pełnym optymizmu i mieć nadzieję, że to, co najgorsze już za nami.